Jaka jest prawda o branży jubilerskiej.

Czy właściciele firm jubilerskich wczuli się w rolę polityków i tak jak oni zrobią wszystko, aby prawda nie wyszła na jaw. Gdy pytam  właścicieli większych sklepów jubilerskich to słyszę odpowiedź, że nie jest najgorzej i dają sobie radę. Od mniejszych sklepów słyszę, że w handlu jest źle. Czyżby była sytuacja, że duże sklepy będą się rozwijać, gdy tymczasem małe czeka koniec.

Wydaje mi się, że nie. Drobnych właścicieli stać na mówienie prawdy, gdy tymczasem więksi zrobią wszystko, aby nie przyznać się do złej kondycji finansowej.  Jest inna też grupa, która wbrew temu że sytuacja jest krytyczna do końca będzie twierdzić, że nie jest źle, gdyż głeboko wierzy, że w ten sposób odmienią swoją sytuację.

W innej sytuacji jest detal, a w innej hurt, a szczególnie złotej biżuterii. Jak już wczesniej pisałem, że w przypadku sprzedaży detalicznej marża doliczana jest procentowo. W zasadzie sklepy sprzedają wartościowo na podobnym poziomie co w latach ubiegłych, czyli dochód z marży mają podobny. Dla nich nie ma znaczenia, że tak gwałtownie spadła ilość sprzedawanej biżuterii. To ma kolosalne znaczenie dla hurtownika, który swoja prowizję dolicza do sprzedawanego grama wyrobu. Dla niego spadek ilości sprzedawanych gramów o połowę do bardzo duża strata.

Tak jak można się było spodziewać sezon komunijny był bardzo, a bardzo słaby. Bez względu, czy to w sprzedaży złota czy srebra. Ilość sprzedanej biżuterii była tak skromna, że sklepy jubilerskie prawie nie skorzystały z naszej oferty 120 dniowego terminu zapłaty za nabyty towar.  Nie wzbudziła zainteresowania nasza wyprzedaż nadmiernych zapasów po super atrakcyjnych cenach. Czyli można obiektywnie stwierdzić, że sklepy nastawione są głównie na wyprzedaż własnych stanów magazynowych.

Dla mnie wielką zagadką jest funkcjonowanie akwizycji w obecnych czasach. Jeżeli zakupy dokonywane są na poziomie od 300 do 2.000 zł to jak z takiej sprzedaży może utrzymać się akwizytor. Dla naszej wyspecjalizowanej firmie w sprzedaży wysyłkowej zamówienie w wielkości np 300 zł  oprócz zdumienia nie wywołuje takiej irytacji jak w przypadku akwizytora, który przemierzył określoną ilość kilometów, aby taką transakcję zawrzeć.

Jaki będzie dalszy scenariusz dla naszej branży trudno przewidzieć.